Dellfina Dellert

"All is one" in Bacalarte

07.07-01.08.2020

All is one

The spiral in psychology means that when you make a spiral you always come over the same point where you have been before, but never really the same, it is above or below, inside, outside, so it means growth

(Carl Jung)

 All is One. Dellfina Dellert.

            Cuando propuse a Dellfina hacer esta muestra, sin ser consciente de lo que suponía, le pregunté si tenía piezas relacionadas con su estancia en Barcelona. No podía imaginar lo que implicó una pregunta tan aparentemente simple. Y es que en esta ciudad Dellfina inició su carrera artística, su destino. Y automáticamente, de una forma sorprendentemente valiente, comenzó a mirar al pasado. Se enfrentó no solo con recuerdos, sino con lecturas de pensamientos y sueños de hace tiempo. Llegó a la conclusión de que ahora se encontraba en un punto similar, el arte, pero desde otro lugar. Como esa espiral de la que nos habla la filosofía jungiana. Esta exposición es, así, una espiral por diferentes puntos del camino de la artista.

            No es sencillo enfrentarse al pasado, ni mucho menos analizarlo y extraer consecuencias y conclusiones. Como dice Jung “Como toda planta que nace de una semilla y se transforma en un roble, el hombre se convierte en lo que ha nacido para ser. Debería llegar ahí, pero la mayoría se queda atascada”. En el caso de Dellfina, ha llegado, está llegando, realizando un proceso de descubrimiento y autodescubrimiento a través de la expresión artística, ya sea vídeo, escultura, objetos, ready-mades, fotografía, collage o instalación. Su obra es un todo que habla de una constante búsqueda, que le da cada vez a ella la clave y nos la transmite luego a nosotros mismos, para que también busquemos en nuestro interior.

            Un ejercicio que yo misma califico de valentía, pues no todos se atreven a ese mirar interior y, efectivamente, la mayoría queda atascada. En el proyecto All is one, partiendo, pues de su pasado y comienzos como artista, Dellfina realiza un ejercicio de introspección en el que verse a sí misma desde aquel punto hasta llegar al que se encuentra en la actualidad.

La lectura de sus sueños hace brotar a su subconsciente anterior en una vivencia, la onírica, que destapa el alma humana y que ahora comparte con nosotros, en la intimidad de una sala a oscuras y en soledad.

            Nos lleva también su camino a las cabezas intervenidas, de sugerentes títulos y que muestran conscientemente su apariencia al tiempo que su ocultamiento. Varias capas las cubren y nos hacen acercarnos, distanciarnos, rodearlas, tratar de adivinar lo que esconden. Como muchas son las capas del ser humano. O tal vez aludan al número infinito de vidas que una sola persona pueda albergar en su interior, en su pasado o sus pasados. Objetos inquietantes, misteriosos, que nos invitan a la contemplación de su apariencia velada y de paso nos hacen recordar la nuestra propia.

            También nos encontramos con obras denominadas por la propia artista como ready-made, en donde los objetos cotidianos se encuentran en nuevos e inesperados contextos. Sin embargo, aquí no llevan tanto el propósito que movió a los antiguos (y tan actuales) dadaístas, esto es: el crear desconcierto (recordemos la célebre frase de Lautreamont “Hemoso como el encuentro fortuito en una mesa de disección entre una máquina de coser y un paraguas”). En el caso de Dellfina sus ready-mades nos transportan a un mundo en el que la fantasía y la imaginación se encuentran, se acarician para crear verdadera poesía visual en universos que albergan una grandeza hecha miniatura.

            Cierra (y abre) el ciclo la escultura Uróboros cuyo título hace referencia al término griego ουροβóρος (“serpiente que se come la cola”) símbolo que alude al ciclo eterno de las cosas, al esfuerzo eterno, a la lucha eterna, a eso que vuelve siempre a comenzar, como un perpetuum mobile en un tiempo circular. Un uróboros que es la propia Dellfina, en un gesto de representación de este eterno retorno, de ese tiempo circular que la lleva al mismo sitio constantemente, pero siendo ya otra persona diferente. Una búsqueda que no acaba, una búsqueda de la que no podemos huir ninguno de nosotros, o no deberíamos…

Conocí a Dellfina hace un tiempo y lo recuerdo como un encuentro revelador y cargado de energía. Tuve la sensación automática de tener frente a mí a una mujer muy carismática, que se ha hecho a sí misma, en un recorrido vital que la ha llevado por muchos vericuetos, pero también le ha mostrado un camino (o una espiral) que sigue consecuentemente y cristaliza en un arte a veces irónico al tiempo que refinado, de diferentes disciplinas y dimensiones, de una profundización que, más allá de lo filosófico, pareciera como si llevase varias vidas dentro de sí. Por supuesto, desde aquel primer momento pensé que quería organizar alguna muestra con ella. Y aquí está, lo hemos conseguido. Es un placer y un honor contar con ella como segunda artista en este nuevo ciclo de exposiciones en la Fundación Bacalarte. Gracias a ella y a toda la energía que desprende y contagia, que ahora comparte con todos ustedes. Por esta y muchas más.

Inés R. Artola

Curadora

Aktualna wystawa

The spiral in psychology means that when you make a spiral you always come over the same point where you have been before, but never really the same, it is above or below, inside, outside, so it means growth. – Carl Gustav Jung

 All is One. Dellfina Dellert.

Kiedy zaproponowałamDellfinie zorganizowanie tej wystawy, spytałam ją, nieświadoma tego, co to za sobą pociągnie, czy ma prace związane ze swoim pobytem w Barcelonie. Nie mogłam wyobrazić sobie, co wywoła w niej tak proste na pozór pytanie. W tym mieście właśnie są początki jej artystycznej kariery, jej przeznaczenia. I wtedy to Dellfina natychmiast, ze zdumiewającą odwagą, zaczęła patrzeć w przeszłość. Zmierzyła się nie tylko ze swoimi wspomnieniami, lecz również z interpretacją dawnych myśli i snów. Doszła do wniosku, że znajduje się w podobnym punkcie co wtedy, w twórczości artystycznej, ale od innej strony… Jak w tej spirali, o której mowa w filozofii Junga. Zatem ta wystawa jest spiralą przechodzącą przez różne punkty na drodze artystki.

Nie jest rzeczą prostą zmierzyć się z przeszłością, jeszcze trudniej jest ją analizować i wyciągać wnioski. Jak mówi Jung: „Tak jak każda roślina, która rodzi się z nasiona i powiedzmy przeobraża się w dąb, tak człowiek zamienia się w to, dla czego się narodził. Powinien do tego dotrzeć, ale większość utyka w drodze”. Dellfina eksploruje to co wewnątrz i na zewnątrz samej siebie poprzez ekspresję artystyczną taką jak video-art, rzeźba, ready-mades, fotografia, kolaż lub instalacje. Jej twórczość to pewna całość, mówiąca o nieustannym poszukiwaniu, która za każdym razem daje artystce, a następnie nam, klucz pozwalający przeszukać nasze wnętrze.

Jest to ćwiczenie, które ja sama kwalifikuję jako odwagę, ponieważ nie wszyscy ośmielają się spojrzeć we własne wnętrze i w efekcie większość utyka. W projekcie All is one, wyruszając od przeszłości i swoich pierwszych kroków jako artystka, Dellfina wykonuje ćwiczenie introspekcji, w którym widzi siebie samą poczynając od tamtego punktu w przeszłości, aż do punktu, w którym znajduje się aktualnie.

Interpretacja snów sprawia, że jej dawna podświadomość wyłania się w przeżyciu onirycznym odkrywającym duszę ludzką, przeżyciu, którym dzieli się teraz z nami w intymności ciemnego, samotnego pomieszczenia.

Jej droga doprowadza nas także do przekształconych głów, o sugestywnych tytułach, świadomie ukazujących i chowających swoje oblicze. Pokrywają je różne warstwy, które sprawiają, że zbliżamy się do nich, oddalamy, okrążamy je, próbując odgadnąć, co kryją. Podobnie jak wiele warstw ma istota ludzka. A może są one aluzją do niekończących się bytów, które jedna osoba może mieścić w swoim wnętrzu, w swojej przeszłości, lub przeszłościach. Przedmioty niepokojące, tajemnicze, zapraszają nas do kontemplacji ich zamaskowanego wyglądu, a przy okazji przypominają nam nasze własne oblicze.

Napotykamy także dzieła, które artystka nazywa ready-made i w których codzienne przedmioty ukazują się w nowych i nieoczekiwanych kontekstach. Jednak w tym przypadku nie chodzi raczej o dążenie do celu, którym kierowali się dawni (lecz jakże aktualni) dadaiści, czyli do wywołania osłupienia (przypomnijmy sobie sławne zdanie Lautréamonta („Piękne – jak przypadkowe spotkanie na stole sekcyjnym maszyny do szycia i parasola.”). Jeśli chodzi o Dellfinę, jej ready-mades przenoszą nas do świata, w którym spotykają się fantazja i wyobraźnia, stykają się, by tworzyć poezję wizualną we wszechświatach zawierających wielkość przeobrażoną w miniaturę.

Zamyka (i otwiera) cykl rzeźba Uroboros, której tytuł nawiązuje do greckiego wyrazu ουροβóρος („wąż pożerający własny ogon”), symbolu odnoszącego się do wiecznego cyklu rzeczy, do wiecznego wysiłku, do wiecznej walki, do tego, co ciągle na nowo się zaczyna, jak perpetuum mobile w kolistym czasie. Uroborosem jest sama Dellfina, wykonująca gest reprezentujący ten wieczny powrót, ten kolisty czas, który ją prowadzi bezustannie w to samo miejsce, w które dociera już jako inna osoba. Poszukiwanie bez końca, poszukiwanie, od którego nikt z nas nie może uciec, albo nie powinien…

Poznałam Dellfinę jakiś czas temu i wspominam to spotkanie jako moment odkrywczy i nasycony energią. Od razu poczułam, że mam przed sobą kobietę bardzo charyzmatyczną, która stworzyła samą siebie w podróży życia, podróży, która prowadziła ją wieloma urwistymi ścieżkami ale też pokazała jej drogę (albo spiralę), którą podąża konsekwentnie i krystalizuje w sztukę czasem ironiczną a zarazem wyrafinowaną, rozwijającą się w różnych dziedzinach i wymiarach, o głębi wychodzącej poza filozofię, jakby jej sztuka zawierała w sobie wiele bytów. Oczywiście od pierwszej chwili pomyślałam, że chciałabym zorganizować z nią wspólnie wystawę. I oto ona, udało się nam. Jest dla mnie przyjemnością i wielkim honorem gościć Dellfinę jako drugą artystkę w tym nowym cyklu wystaw Fundacji Bacalarte. Wdzięczna jestem jej i całej tej energii, którą emanuje i zaraża, i którą teraz dzieli się z Państwem. Za tę wystawę i za wiele innych.

Dellfina Dellert

Dellfina Dellert jest artystką multidyscyplinarną, stypendystką MKiDN. Jej mediami są głównie fotografia, ale również kolaż, wideo, instalacja, rzeźba i lenticular. W swoich projektach zgłębia zakamarki natury ludzkiej. Szczególnie interesuje ją psychologia głębi C.G. Junga i proces indywiduacji. Często wybieraną przez nią formą ekspresji są autoportrety.W latach 2001-2009 współpracowała ze szwedzkim artystą Thomasem Dellacroix. Tematami ich autoportretów były sława, wizerunek, tożsamość i oryginalność, w kontekście pop kultury i pamięci kolektywnej.Dellfina pracuje również jako dziennikarka, scenarzystka i reżyserka. Mieszkała i tworzyła w Londynie, Barcelonie, Sztokholmie i Paryżu. W 2010 wróciła do Warszawy.

 

Close Menu
error: Content is protected !!